Komentarze: 0
Dzisiaj mniel lotnie, bo pewien deszczyk zmoczy te moje kochane skrzydeka tak, że nie nadaja się do lotu. Ale to później. Najpierw musze sie trochę potumaczyć. Nie pisalam tak dawno, bo po pierwsze net cos nawalal (czy to jest odpowiednie na ten blog slowo? Wątpie ale nie napisze że internecik dogorywal) a jak juz zostal oporzadzony to moje kochane kolezanki robily mi naloty na wspolne surfowanie wiec raczej przy nich nie pisalam. Druga sprawa: ostatnio mam taki nastrój, że najchętnie to nie wiem co bym zrobila. W szkole idzie mi fatalnie. Fatalnie przez duże F. A jeszcze cala rodzinka ze zwierzetami wlacznie czeka jak ich cherubinek :D bedzie mistrzem szkoly we wszystkim. O zgrozo. Dotad mialam dobre ocenki, chociazby srednie lae teraz... Wlasciwie to szkola sie nie przejmuje, co tam jakies oseski ocenkowe, ale raczej te sieczkarnio-mlockarie w domu mnie dobjaja. Mimo ze mama ma "tępe" pazurki czepia się byle czego. No a sytuacja towarzyska... Kurcze sęk w tym, albo zresztą może nie ... Nie wiem czy napisac, jeszcze blog wpadnie w niepowoane ręce ... I tego się boję. Dobra TO zostawmy na pozniej. Chociaz wnikiliwec kapnie sie o co mi chodzi... A niby opinia ze tak powiem "publiczna" nie powinna mnie specjalnie obchodzic, prawda? Cóż czasmi jednak troche mnie obchodzi.
Powychodzily mi ostatnio nawet niezle wiersze. Powedrowaly oczywiscie do szufladki, a raczej do wiklinowego koszyka przykrytego innym wiklinowym koszyczkim i zasuszana roza. A co do rozy ... Każdy mysli ze dostalam ja od kogos , ze jest dla mnie cenna ... A to tylko roza mojej mamy ktora dostala od jej brata na urodziny ! Teoretycznie mam z nia codiznnie doczynienia, ale nigdy sie nie zastanawilam po co ja wlsciwie zasuszylam CZYJAS roze?
Juz dzisiaj nie polatam. Pada snieg i nawet grube skrzydla cmy sie nie przebija...